sobota, 4 maja 2013

Nowy rozdział życia 1

Cześć.
Więc o to jest pierwszy rozdział, zobaczymy czy się wam spodoba, zapraszam do czytania.

*******************
Nowy rozdział życia 1

Spojrzałam na zatłoczone uliczki Londynu, ludzie dopełnieni w swojej pasji, jak marionetki poruszali się po chodniku, auta po ulicy, czas bardzo szybko leciał co mnie przerażało bo chciałam jak najdłużej mieć wakacje, wiem to nie podobne do mnie, tak do Hermiony Granger nie jest podobne to że chce mieć wakacje jak najdłużej, no ale cóż zmieniłam się dość znacząco nie tylko z wyglądu ale i z charakteru, nie miałam już ochoty jechać do Nory, chodź moi „przyjaciele” bardzo tego pragnęli, hmm powiedzmy że nie chce już przebywać wśród zdrajców krwi, to jest jedna z tych zmian, jest ich jeszcze więcej np. moi rodzice stali się dla mnie zwykły mugolakami, nienawidzę ich, po prostu nimi gardze, stałam się bardziej arogancka, wiem ze sama jestem szlamą ale czuje że już niedługo coś się zmieni i to diametralnie. Z wyglądu hm, nabrałam bardziej kobiecych kształtów, włosy z dnia na dzień stały się proste już mnie nie irytują te loki które bardzo lubiły sterczeć na wszystkie boki, oczy o ile to możliwe stały się większe, usta pełniejsze i nabrały bardziej malinowego koloru, nabrałam bardziej dystansu do niektórych spraw, już nie ślęczę nad tymi książkami, nabrałam cynizmu i sarkazmu, moim rozmyślaniom przerwał stukot do szyby, spojrzałam w prawo i zobaczyłam Hedwige Harrego, pewnie znowu prosi mnie żebym przyjechała do Nory ugh. Nie che mi się już tego czytać, no ale muszę bo sowa czeka zawsze na odpowiedz, no i znowu będę musiała ich zdziwić, tylko teraz jaką wymówkę wymyślić, ehh od początku wakacji mnie nękają żeby tam przyjechała. To się staje coraz trudniejsze. Otworzyłam koperte, zobaczyłam pochyłe pismo Harrego, zaczęłam przesuwać wzrok po literach. Znowu to samo. „Boże daj mi cierpliwości bo jak dasz mi siłe to ich wszystkich pozabijam. ” Moje mysli coraz bardziej mnie zaskakiwały.

Droga Hermiono!
Co u Ciebie słychać ? U nas wszystko w porządku Ginny i Ron Cie pozdrawiają, kiedy wpadniesz do Nory, tęsknimy wszyscy za Tobą, niedługo jest spotkanie Zakonu Feniksa, mam nadzieje, że pojawisz się na ten czas, spotkanie odbędzie się 30 lipca wiem że dziś jest dopiero 10, no ale nie mogłem się doczekać kiedy Ci to powiem. Chciałem też z Tobą bardzo porozmawiać. Czekam na szybką odpowiedź

Harry.

No i co mam mu odpisac, że co? Że nie chce ich widziec, bo już ich nie lubie? Ba nawet chyba nienawidze. Dobra trzeba coś napisać, bo Hedwiga się niecierpliwi, pieprzona sowa.


Drogi Harry!
U mnie wszystko wporządku, też ich pozdrów, w tym roku nie moge wpaśc do Nory bardzo mi przykro ale na moje urodziny jade z rodzicami do Polski do rodziny, wiem ze wcześniej wam nie opowiadałam, ale samo się niedawno dowiedziałam, wyjeżdzam 26 lipca tak dla przypomnienia. Nie wysyłajcie mi po tej dacie zadnych listów, rodzina z Polski nie wie nic o magii więc sowa przynosząca list ich troche zdziwi. A co do Zakonu bardzo mi przykro, że nie moge być na tym spotkamiu. Trzymajcie się ciepło...


Hermiona.

Przywiązałam list sowie, i ja wypuściłam ja przez okno, wodziłam za nią wzrokiem dopóki nie znikła mi za linii horyzontu. Uśmiechnęłam się perfidnie, mam nadzieje, że uwierzą. Wszystko zmyśliłam nie chce żadnych zbędnych listów od nich, byłoby to dla mnie uciążliwe. Spojrzałam na zegarek 9.30, zaraz to stare babsko będzie wołać na śniadanie, trzeba się przygotować nie ma co. Weszłam do ubikacji, wykonałam wszystkie poranne czynności, spojrzałam na swoje odbicie w lustrze miałam na sobie dość ładnie wyglądający zestawik, czarne rurki dość mocno upijające się na moich istnie długicz nóżkach, wiem skromność, bluzke ombre na grubych ramiączkach, z góry biała przechodząca w szarość a na końcu czarna, do tego vansy, w końcu nie ma vansów nie ma imprezy.
Usłyszałam darcie się mojej rodzicielki, ehh to walnięte śniadanie, muszę zawsze je jeść z nimi? Codziennie zadaje sobie to pyatnia i codziennie odpowiedź brzmi tak. Zeszłam na dół, o ile można to nazwać zejściem, raczej szłam wolno jak ślimak, żeby jak najdłużej przeciągnąć to chwile, kiedy w końcu będe musiała siąść z nimi do jednego stołu.
Kiedy w końcu się doczłapałam na dół, ujrzałam matke rozkładającą talerze i ojca przy stole czytającego gazete. Siadłam po jego lewej stronie a matka naprzeciwko mnie. Jak nie rzygne będę w raju. Wziełam tosta, posmarowałam go dżemem, i zaczełam go jeść, co jakiś czas popijając kawe.
Gdy skonczyłam udałam się na góre. Wzięłam torebke, w której miałam portfel, różdczke i dowód tożsamości w razie konfliktu z prawem no cóż w ciągu tych kilku dni miałam ich kilka. Stanełam w przedpokoju i jeszcze raz spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, no a mogłam się nie zatrzymywać , ale nie Granger wszystko wie najlepiej, boze no i dopadła mnie ta baba, bo matka nie potrafie jej nazwać, tylko czasem brakuje mi synonimów, i się tak zwracam trudno nie?
- Gdzie się wybierasz młoda damo o tak wczesnej porze? - Spojrzała na mnie wsciekła jakbym była co najmniej Snapem i jej 50 punktów odjeła.
- Do Emily poplotkować - Uśmiechnęłam się do niej wistnie szatański sposób. Em jest moją przyjaciółką od tamtych wakacji, nie mogłyśmy się na co dzień spotykać bo chodziła do szkoły Beauxbatons w Francji. W tym roku przenosi się do Hogwartu. Jak ona mi opowiadała jak niektóre dziewczyny się zachowywały to myślałam ze padne ze śmiechu. Jest czystokrwista czarodziejka ale nie ma jakoś problemu z tym że jestem szlamą, i za to ją podziwiam, bo Malfoy nie może przebolec ze jego kochana kuzyneczka się przyjaźni z jego wrogiem numer jeden. Cymbał z niego i tyle.
  • Znowu do niej? Mogłabyś chociaż raz posiedzieć w domu z nami?- słyszałam jej gorycz w głosie ale nic zbytnio sobie z tego nie zrobiłam, no cóż trudno.
  • Nie niemoge, tylko Em mnie rozumie wy tylko mi jęczycie nad uchem że mam się uczyć i robić zeczy które wy chcecie, no ale trudno za 16 dni kończę 17 lat co w świecie czarodziei oznacza pełnoletność wtedy już mi nic nie zrobisz cześć – Wyszłam z domu trzaskając drzwiami, wiem że ja te słowa zabolą, ale zwisa mi to jakos pff. Wyszłam poza ogródek, ulica jak ulica. Prawie nie różniące się domy i ogródki. Nuda. Wyszłam z ulicy i skierowałam się 2 ulice dalej, do domu Em jej rodziców nie było więc mogłam na spokojnie posiedzieć z nią i porozmawiać.

Gdy w końcu doszłam do dużego domu, pomalowanego na jasny granat i usłyszałam krzyki Em która darła się na Malfoya jakim to on jest idiotą to już wiedziałam ze ma pustą hate i robi impreze, gdzie ja jak zwykle jestem jedną z zaproszonych. Kochana Em zawsze o mnie pomyśli.
Podeszłam do drzwi i zapukałam, szybko zobaczyłam jak się otwierają, a w progu stoi Malfoy z przerażona miną, uśmiechnełam się cwanie i weszłam do domu.

  • Cześć Em, widze gruby melanż się szykuje- ten cyniczny uśmiech nadal nie schodził mi z twarzy, opowiedziała tylko kiwnięciem głowy, i pobiegła w strone frontowych drzwi ruszyłam mozolnym krokiem za nia wiedząc że jej kuzynowi się nieźle oberwie a ja będe miała z tego ubaw widząc jak dostaje po mordzie od Emily. Spojrzałam rozbawiona na kuzynostwo widząc jak Em leży rozkrokiem na Malfoyu i wyciera mu miotełką twarz. Kiedy w końcu się ogarneli i zeszła z niego, fretka miała nieźle zakurzona twarz a ja się turlałam ze śmiechu po podłodze. Wiedziałam i to bardzo dobrze że ten dzień będzie udany mimo ze niby zaczynał się on nie najlepiej najpierw Potter potem to stare pruhno jęczące co mam robić i jak. Teraz byłam z Emily i mogłam cieszyć się każdą chwilą.

Wiem, przerwałam, ale wena mi padła i zobacze może jutro cos doskrobie i wstawie nowy rozdział a jak nie to niedziela lub poniedziałek jak na razie to mam pełno pomysłów zobaczymy c będzie potem :)

1 komentarz:

  1. Twój blog został dodany do Stowarzyszenia. Zapraszamy do wzięcia udziału w majówkowym konkursie dramione. Więcej informacji tu: http://www.stowarzyszenie-dhl.blogspot.com/2013/04/majowkowy-konkurs.html#comment-form

    Pozdrawiam serdecznie Ross.

    OdpowiedzUsuń