Cześć.
Więc o to jest pierwszy rozdział,
zobaczymy czy się wam spodoba, zapraszam do czytania.
*******************
Nowy rozdział życia 1
Spojrzałam na zatłoczone uliczki
Londynu, ludzie dopełnieni w swojej pasji, jak marionetki poruszali
się po chodniku, auta po ulicy, czas bardzo szybko leciał co mnie
przerażało bo chciałam jak najdłużej mieć wakacje, wiem to nie
podobne do mnie, tak do Hermiony Granger nie jest podobne to że chce
mieć wakacje jak najdłużej, no ale cóż zmieniłam się dość
znacząco nie tylko z wyglądu ale i z charakteru, nie miałam już
ochoty jechać do Nory, chodź moi „przyjaciele” bardzo tego pragnęli, hmm powiedzmy że nie chce już przebywać wśród zdrajców
krwi, to jest jedna z tych zmian, jest ich jeszcze więcej np. moi
rodzice stali się dla mnie zwykły mugolakami, nienawidzę ich, po prostu nimi gardze,
stałam się bardziej arogancka, wiem ze sama jestem szlamą ale
czuje że już niedługo coś się zmieni i to diametralnie. Z
wyglądu hm, nabrałam bardziej kobiecych kształtów, włosy z dnia
na dzień stały się proste już mnie nie irytują te loki które
bardzo lubiły sterczeć na wszystkie boki, oczy o ile to możliwe
stały się większe, usta pełniejsze i nabrały bardziej malinowego
koloru, nabrałam bardziej dystansu do niektórych spraw, już nie ślęczę nad tymi książkami, nabrałam cynizmu i sarkazmu, moim
rozmyślaniom przerwał stukot do szyby, spojrzałam w prawo i
zobaczyłam Hedwige Harrego, pewnie znowu prosi mnie żebym
przyjechała do Nory ugh. Nie che mi się już tego czytać, no ale
muszę bo sowa czeka zawsze na odpowiedz, no i znowu będę musiała
ich zdziwić, tylko teraz jaką wymówkę wymyślić, ehh od początku wakacji mnie nękają żeby tam przyjechała. To się staje
coraz trudniejsze. Otworzyłam koperte, zobaczyłam pochyłe pismo
Harrego, zaczęłam przesuwać wzrok po literach. Znowu to samo. „Boże
daj mi cierpliwości bo jak dasz mi siłe to ich wszystkich
pozabijam. ” Moje mysli coraz
bardziej mnie zaskakiwały.
Droga Hermiono!
Co u Ciebie słychać ? U nas
wszystko w porządku Ginny i Ron Cie pozdrawiają, kiedy wpadniesz do
Nory, tęsknimy wszyscy za Tobą, niedługo jest spotkanie Zakonu
Feniksa, mam nadzieje, że pojawisz się na ten czas, spotkanie
odbędzie się 30 lipca wiem że dziś jest dopiero 10, no ale nie
mogłem się doczekać kiedy Ci to powiem. Chciałem też z Tobą
bardzo porozmawiać. Czekam na szybką odpowiedź
Harry.
No i
co mam mu odpisac, że co? Że nie chce ich widziec, bo już ich nie
lubie? Ba nawet chyba nienawidze. Dobra trzeba coś napisać, bo Hedwiga się niecierpliwi,
pieprzona sowa.
Drogi
Harry!
U mnie wszystko wporządku, też ich
pozdrów, w tym roku nie moge wpaśc do Nory bardzo mi przykro ale na
moje urodziny jade z rodzicami do Polski do rodziny, wiem ze
wcześniej wam nie opowiadałam, ale samo się niedawno dowiedziałam,
wyjeżdzam 26 lipca tak dla przypomnienia. Nie wysyłajcie mi po tej
dacie zadnych listów, rodzina z Polski nie wie nic o magii więc
sowa przynosząca list ich troche zdziwi. A co do Zakonu bardzo mi
przykro, że nie moge być na tym spotkamiu. Trzymajcie się
ciepło...
Hermiona.
Przywiązałam list
sowie, i ja wypuściłam ja przez okno, wodziłam za nią wzrokiem
dopóki nie znikła mi za linii horyzontu. Uśmiechnęłam się
perfidnie, mam nadzieje, że uwierzą. Wszystko zmyśliłam nie chce
żadnych zbędnych listów od nich, byłoby to dla mnie uciążliwe.
Spojrzałam na zegarek 9.30, zaraz to stare babsko będzie wołać na
śniadanie, trzeba się przygotować nie ma co. Weszłam do ubikacji,
wykonałam wszystkie poranne czynności, spojrzałam na swoje odbicie w
lustrze miałam na sobie dość ładnie wyglądający zestawik, czarne
rurki dość mocno upijające się na moich istnie długicz nóżkach,
wiem skromność, bluzke ombre na grubych ramiączkach, z góry biała
przechodząca w szarość a na końcu czarna, do tego vansy, w końcu
nie ma vansów nie ma imprezy.
Usłyszałam darcie
się mojej rodzicielki, ehh to walnięte śniadanie, muszę zawsze je
jeść z nimi? Codziennie zadaje sobie to pyatnia i codziennie
odpowiedź brzmi tak. Zeszłam na dół, o ile można to
nazwać zejściem, raczej szłam wolno jak ślimak, żeby jak
najdłużej przeciągnąć to chwile, kiedy w końcu będe musiała
siąść z nimi do jednego stołu.
Kiedy w końcu się
doczłapałam na dół, ujrzałam matke rozkładającą talerze i ojca
przy stole czytającego gazete. Siadłam po jego lewej stronie a
matka naprzeciwko mnie. Jak nie rzygne będę w raju. Wziełam tosta,
posmarowałam go dżemem, i zaczełam go jeść, co jakiś czas
popijając kawe.
Gdy skonczyłam
udałam się na góre. Wzięłam torebke, w której miałam portfel,
różdczke i dowód tożsamości w razie konfliktu z prawem no cóż w
ciągu tych kilku dni miałam ich kilka. Stanełam w przedpokoju i
jeszcze raz spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, no a mogłam się
nie zatrzymywać , ale nie Granger wszystko wie najlepiej, boze no i
dopadła mnie ta baba, bo matka nie potrafie jej nazwać, tylko
czasem brakuje mi synonimów, i się tak zwracam trudno nie?
- Gdzie się
wybierasz młoda damo o tak wczesnej porze? - Spojrzała na mnie
wsciekła jakbym była co najmniej Snapem i jej 50 punktów odjeła.
- Do Emily poplotkować - Uśmiechnęłam się do niej wistnie szatański sposób. Em
jest moją przyjaciółką od tamtych wakacji, nie mogłyśmy się
na co dzień spotykać bo chodziła do szkoły Beauxbatons w
Francji. W tym roku przenosi się do Hogwartu. Jak ona mi opowiadała
jak niektóre dziewczyny się zachowywały to myślałam ze padne ze
śmiechu. Jest czystokrwista czarodziejka ale nie ma jakoś problemu
z tym że jestem szlamą, i za to ją podziwiam, bo Malfoy nie może
przebolec ze jego kochana kuzyneczka się przyjaźni z jego wrogiem
numer jeden. Cymbał z niego i tyle.
- Znowu do niej? Mogłabyś chociaż raz posiedzieć w domu z nami?- słyszałam jej gorycz w głosie ale nic zbytnio sobie z tego nie zrobiłam, no cóż trudno.
- Nie niemoge, tylko Em mnie rozumie wy tylko mi jęczycie nad uchem że mam się uczyć i robić zeczy które wy chcecie, no ale trudno za 16 dni kończę 17 lat co w świecie czarodziei oznacza pełnoletność wtedy już mi nic nie zrobisz cześć – Wyszłam z domu trzaskając drzwiami, wiem że ja te słowa zabolą, ale zwisa mi to jakos pff. Wyszłam poza ogródek, ulica jak ulica. Prawie nie różniące się domy i ogródki. Nuda. Wyszłam z ulicy i skierowałam się 2 ulice dalej, do domu Em jej rodziców nie było więc mogłam na spokojnie posiedzieć z nią i porozmawiać.
Gdy w końcu doszłam do dużego domu,
pomalowanego na jasny granat i usłyszałam krzyki Em która darła
się na Malfoya jakim to on jest idiotą to już wiedziałam ze ma
pustą hate i robi impreze, gdzie ja jak zwykle jestem jedną z
zaproszonych. Kochana Em zawsze o mnie pomyśli.
Podeszłam do drzwi i zapukałam,
szybko zobaczyłam jak się otwierają, a w progu stoi Malfoy z
przerażona miną, uśmiechnełam się cwanie i weszłam do domu.
- Cześć Em, widze gruby melanż się szykuje- ten cyniczny uśmiech nadal nie schodził mi z twarzy, opowiedziała tylko kiwnięciem głowy, i pobiegła w strone frontowych drzwi ruszyłam mozolnym krokiem za nia wiedząc że jej kuzynowi się nieźle oberwie a ja będe miała z tego ubaw widząc jak dostaje po mordzie od Emily. Spojrzałam rozbawiona na kuzynostwo widząc jak Em leży rozkrokiem na Malfoyu i wyciera mu miotełką twarz. Kiedy w końcu się ogarneli i zeszła z niego, fretka miała nieźle zakurzona twarz a ja się turlałam ze śmiechu po podłodze. Wiedziałam i to bardzo dobrze że ten dzień będzie udany mimo ze niby zaczynał się on nie najlepiej najpierw Potter potem to stare pruhno jęczące co mam robić i jak. Teraz byłam z Emily i mogłam cieszyć się każdą chwilą.
Wiem, przerwałam, ale wena mi padła i
zobacze może jutro cos doskrobie i wstawie nowy rozdział a jak nie
to niedziela lub poniedziałek jak na razie to mam pełno pomysłów
zobaczymy c będzie potem :)
Twój blog został dodany do Stowarzyszenia. Zapraszamy do wzięcia udziału w majówkowym konkursie dramione. Więcej informacji tu: http://www.stowarzyszenie-dhl.blogspot.com/2013/04/majowkowy-konkurs.html#comment-form
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Ross.